niedziela, 19 stycznia 2014

XVIII

5 marca


"Pacjentka ma stwierdzoną depresje oraz stany lękowe.", "Nie powinna być teraz wśród ludzi", "Sądzę, że powinna zostać wysłana do szpitala psychiatrycznego na leczenie". Ludzie, serio myślicie, że nic nie słysze? Wiem, że mam problemy z głową, ale mnie to śmieszy. Da się żyć. Depresja? No i co z tego? Dobrze mi z nią. Stany lękowe? Da się je polubić. Robicie drame z byle czego. Skoro żyje to co za różnica jak? Tylko to powinno mieć dla was znaczenie. To,że jeszcze jakoś żyje. Myślicie, że to trudne? Wziąć żyletke i zabić się od tak? Nie kochani, to nie jest problem. Dajcie mi czas a wszyscy zrozumiecie prawdę. Tak, zwariowałam. Tak, jestem zdolna do wszystkiego. Tak, jestem winna za wiele rzeczy. Chcesz mnie za coś winić? Ok, ale najpierw spójrz na siebie. Zastanów się czy wiesz o sobie wszystko. Czy znasz swoje granice, ale te prawdziwe. Pomyśl czy dałbyś sobie radę w swoim własnym świecie, w swoim własnym koszmarze. Jesteś jedną z tych osób, które nigdy nie doznaly bólu. Myślisz, że wszystko będzie tak jak to sobie zaplanujesz. Wszyscy dokładają wszelkich starań, żebyś miał jak najlepiej, ale Ty masz to gdzieś. Chcesz coraz więcej. Zachłanność zaczyna Cię niszczyć. Nie umiesz już kontrolować swojego zachowania. Nie stawiasz sobie żadnych granic ani oporu. Bierzesz wszystko co możesz, wszystko co dają, ale nei dajesz nic w zamian. Masz już wszystko. Pieniądze, dobro materialne, czyjeś serce. A co masz w środku? Tam nie masz nic. Ktoś zamiast uczuć podarował Ci w prezencie pustke. Umiesz już z nią żyć. Możliwe, że pewnego dnia to Cię zaboli. Zdasz sobie sprawę z tego, że nie nauczysz się kochać będąc potworem, którym jesteś. Nie zrozumiesz czemu skończyło się tak a nie inaczej. Obiecuje, że ja wtedy wrócę. Powiem Ci prawdę. Wytknę każdy błąd tak jak kiedyś Ty mi. Zniszcze Cię skarbie. Dobije Cię przeszłością.

________________________________________________________________________

W końcu wiem co się stało. Znam całą historie. To było 26 lutego. Byłam wtedy sama. Lekarze mówią, że w moim organiźmie była duża dawka narkotyków. Mam wrażenie, że śniła mi się tamta noc. Jak zawsze, nikogo nie było w domu. Miałam wtedy prochy więc urządziłam sobie jeden z tych wieczorów. Połknęłam wszystko co miałam choć to nie była próba samobójcza. Nagle coś przede mną stanęło. Jego oczy były przepełnione były nienawiścią, a pozycja, w kórej stał przypominała moment przed atakiem drapieżnika. Skoczyło na mnie i całym ciężarem swojego ciała przygniotło mnie do podłogi tym samym odcinając dopływ powietrza. Powiedziało, że mam się zabić. To więc też poszłam zrobić. Po raz setny wzięłam żyletkę do ręki. Tym razem to było coś innego. Bałam się. Poczułam niemożliwy ból. Nie moglam tego robić, ale musiałam. Usłyszałam szept Alex'a "Nie rób tego"...Nie miałam wyboru. Wrócił tamten widok. Krew. Biel. Nicość. Potem chyba wróciła mama i urwał mi się film. Może zemdlałam, może odchodziłam już w tamtą stronę? Nie wiem. Może umierałam, choć nie tak jak chciałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz