piątek, 10 stycznia 2014

X

8 lutego


Po ostatniej akcji chcą mnie wysłać do psychiatryka. Okazuje się, że przeczytanie mojego pamiętnika nie jest takie trudne. Moja mama w końcu zrozumiała, że wiem o wielu rzeczach. Po raz pierwszy się o mnie martwi, ale ja mam to gdzieś. To co się ze mną dzieje nie jest czystym przypadkiem, zbiegiem okoliczności. Ogólnie nie wierze w przypadki. To musi mieć jakiś sens. To, że siedzę teraz na zakrwawionym łóżku będzie miało jakiś skutek. W sumie to śmieszne, że moja własna matka chce mnie wysłać do szpitala dla obłąkanych skoro sama tam siedziała przez rok bo miała regularne próby samobójcze. Chce mnie wysłać do miejsca, w którym jeszcze bardziej zwariuje. Tam nie ma nic. Są puste ściany. Łóżka szpitalne, na których tak wiele osób odbierało sobie życia, na których już nie wytrzymywali tego bólu, który codziennie im zadawali lekarze. Nie chcę być zamknięta w chłodnym pomieszczeniu, w którym nie będę sama. Oni nadal tam są. Każdy z nich, każdy kto odebrał sobie życie, podciął żyły, skoczył z okna, nie wiadomo jakim cudem przedawkował proszki. Nie, nie mówię o wszystkich szpitalach. Mówię o jednym, konkretnym. Nie mam zamiaru tam nawet wchodzić.
________________________________________________________________________

Minął miesiąc i 2 dni. Nie byłam nawet wstanie pójść na cmentarz. Mimo wszystko, to za mało czasu. Przestałam czytać jego pamiętnik. To boli bo nic nie widziałam. Nie zdążyłam mu pomóc. Teraz sama robię to samo, ale...chce z tego wyjść. Wiem, że są na to nikłe szanse bo za bardzo mnie do tego ciągnie. Nie umiem przeżyć dnia bez żyletki. To mnie wycisza. Przykładam ją do swojej delikatnej skóry. Wystarczy, że lekko ją nacisnę i przejadę wzdłuż nadgarstka. Zatrzymuje się na moment. Widzę powoli wypływającą krew. Nagle ta złość i smutek mijają. Wszystkie postacie opuszczają moją głowę. Nie słyszę żadnych szeptów. Jestem wolna. Jestem w stanie zrobić wszystko i wiem, że nikt nie byłby wstanie mnie powstrzymać. Potem odczekam 15 minut i zacznę wciągać kreski. Poczuję ten stan, którego już od dawna nie ma w moim życiu. Będę pewna siebie.. Na te 40 minut nie będę miała żadnych ograniczeń. Wszystko się zmieni. Mój stres spadnie do zera a smutne wspomnienia odpłyną jakbym nigdy nie musiała z nimi stanąć twarzą w twarz. Poziom dopaminy w moim organizmie wzrośnie i już nie będę miała łez w oczach ani pustki w sercu. Będę szczęśliwa.
_________________________________________________________________________

Austin się do mnie nie odzywa. Znalazł sobie nowych przyjaciół. Jedyny problem jest w tym, że mnie zostawił ,ale trudno. Tak bywa. On potrzebuje przyjaciół od ćpania a ja ich nie potrzebuje. Jestem samotnikiem. Jakoś tak wyszło. Nie potrzebuje ślepego tłumu podążającego za mną bo nie jestem dobrym przewodnikiem. Zawsze się gubiłam. Zawsze wolałam chodzić na skróty, ale szłam 2 razy dłużej. Zawsze musiałam dopiąć swojego, nawet jeżeli to było złe. I wyobraź sobie teraz, że 50 osób bierze ze mnie przykład? Liczba samobójców i psychopatów wzrosłaby wyjątkowo szybko.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz