sobota, 18 stycznia 2014

XVII

1 marca


Zaczyna się robić ciepło. Każdy zmienia sweter na luźny t-shirt, a ja się boje. Po raz pierwszy nie wiem co na to powie społeczeństwo. Powinnam olać, wiem. Boje się. Brak akceptacji był mi obcy. Mimo czasu, który upłynął, nie jestem pewna czy chce tak żyć. Może powinnam wrócić do normalnego życia? Do świata, który kiedyś stworzyli mi rodzice. Tam nie było tego wszytskiego. Nie było kłamstw, tajemnic, fałszywości. Miałam wszystko co potrzebowałam. Miałam brata, miałam najlepszego przyjaciela. A teraz jestem tutaj. Nie mam nikogo i nie mam nic. Moja stara "rzeczywistość" zmieniła się w istny koszmar. Nie mam przy sobie żadnego człowieka, ale COŚ innego już tak. Nawiedza mnie codziennie. Stoi naprzeciwko łóżka i zabija wzrokiem. Zna wszystkie moje lęki. Przez jego gardło przechodzą te słowa, które od dawna są ulokowane w mojej głowie. Śmierć, strach, depresja, bulimia, masochistka, samobójstwo. Ono mnie zna lepiej niż ja. Czasem chciałabym by to był tylko twór mojej, ale wiem, że to zupełnie co innego. To żyje i dzień i w dzień sprawia, że upadam coraz niżej. Sprawia, że musze się pociąć. Czuje się lepiej, gdy znów nie jem kilka dni tylko i wyłącznie bo to tak powiedziało. To straszne. Jest coś czego nikt nie umie pokonać. Kryje się wśród ciemności by złapać swoją ofiarę. Nie zabija jej od razu. Bawi się. Zaczynasz rozumieć, że to co się dzieje ma swoje powody. Kiedyś przyniesie rezultaty. Ty będziesz rezultatem. Masz możliwość przejść przez to lub poddać się na wstępie. Wybierasz sobie drogę, którą będziesz szedł całe swoje życie. Może być ono krótkie i męczące, krótkie, ale warte śmierci. Może być też pasmem zmartwień i błędów, których już nigdy nie cofniesz.Sam wybierz, które Ci bardziej odpawiada i dąż do tego by było tak jak chcesz.

___________________________________________________________________________

Mam dosyć szpitala. Wszystko jest przede mną ukrywane. Nie wiem jak chciałam się zabić i czy to prawda. Alex już mnie nie "odwiedza". Odszedł jeszcze dalej. Nie prowadzę z nim nocnych rozmów, które każdy uważał za chore. Oni go już nie widzieli. A dla mnie on był. Miałam w nich wsparcie mimo tego, że ludzie wciąż chodzili na jego grób. To było dziwne. Raniło mnie. Był i go nie było. Wspierał mnie choć nie żył. A może to działa jeszcze inaczej? Może on jednak jest tylko w mojej głowie. Może to ja już powinnam się leczyć. Może do reszty już zgłupiałam? Mam wiele pytań, ale co z tego skoro na każde odpowiada mi samotność? Cztery ściany zbliżają się do siebie, sprawiają, że nie mam czym oddychać. Powietrze staje się cięższe i przygniata mnie do łóżka. Nie mogę już złapać hastu powietrza. Odcinam się od życia. Znowu pojawia się nicość przed oczami. Nie wiem co się dzieje. Jest mi gorąco. Kręci mi się w głowie. W rogu stoi dziwna postać. Zabiera całą moją energie. Wysysa ze mnie życie. Umieram. Tak mi się zdaje. Nagle pomieszczenie wypełnia światło, a moje płuca działają tak jak powinny. Znowu jest dobrze. Będąc po raz drugi na krawędzi życia i śmierci, widzę, że ona mnie potrzebuje. Na mnie już przyszedł czas. Więc jest sens walczyć? Starać się? Łatwiej się poddać i zniknąć. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz