CHCICAGO TRIBUNE
Coraz więcej nastolatków z Chicago i jego okręgów ginie w
niewyjaśnionych okolicznościach. Czyżbyśmy mieli do czynienia z seryjnym
mordercą? Apelujemy do wszystkich rodziców i ich dzieci by po 23 byli już w
domach. Już od dawna nie mieliśmy do czynienia z tak "perfekcyjnym"
mordercą.
"-Panie policjancie, co macie zamiar zrobić by sprawdzić, że Chicago
znów będzie bezpieczne?
-W tym momencie nie możemy za dużo zrobić, jednak staramy się
patrolować całe miasto. Robimy wszystko co w naszej mocy."
Tak wypowiada się na ten temat policja. Mamy nadzieje, że wkrótce
wszystko wróci do normy. Prosimy o zachowanie szczególnej ostrożności
___________________________________________________________________________
Nie będą w stanie wpaść na to, kto stoi za tym wszystkim. Dla mnie samej ta
zagadka jest nie do rozwiązania. To z pewnością nie są przypadkowe osoby.
Wiecie co ich łączy? Jedna, wspólna szkoła. To musi być ktoś z wewnątrz. W
końcu po co ktoś obojętny na to wszystko miałby się tak angażować? Ci ludzie
płacą za swoje błędy. Za każde obraźliwe słowo, za każde złe spojrzenie, za to
co zrobili a nie powinni. Możecie mówić, że to surowa kara, ale moim zdaniem to
i tak litość. Człowieka trzeba niszczyć psychicznie. Wtedy bierze cały ciężar
na siebie i jest 97% szans, że nie da rady. Musisz to umieć zrobić dobrze.
Najpierw powoli. Wyciągasz na jaw jakieś drobne fakty. Robisz to do momenty,
gdy ofiara jeszcze ma chęci do życia. Potem dobijasz ją psychicznie. Mówisz
całą prawdę, wytykasz jej wszystko co zrobiła. Odchodzisz. Zostawiasz ją samą.
Ona nie wie sama co ma robić. Załamuje się. Samotność. Bezradność. Bezsilność.
Stres. Depresja. Tym o to sposobem zabiłeś swoją ofiarę. Jej już nie ma. Jest
fizycznie, ale nie ma duszy. Czymkolwiek to jest, nie ma nic w środku. Tam już
nie ma uczuć. To jest dopiero zabójstwo. Gdy ciało nie ma nic co czyni go choć
trochę człowiekiem. To gorsze niż śmierć. Po zgonie nic nie czujesz. Będąc
pustym wewnętrznie czujesz nicość. To dobija jeszcze bardziej.
_________________________________________________________________________
Nie potrzebuje nic więcej tylko żyletki w dłoni.
-A jak z Austinem?
-Nie ma go.
-Jak to...?
-Odszedł, na zawsze. Nie wróci już nie tym razem. Nie dam mu znowu wejść do
mojego serca. Nie pozwolę mu mnie zranić.
-Ale kochasz go prawda?
-Kocham, ale czy to coś znaczy? Nic nie znaczy. Muszę iść dalej i
zapomnieć.
-Nie zapominaj o czymś co choć na moment dało Ci szczęście.
-Dobranoc Alex.
-Jak zawsze cześć....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz